sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 18

                                                                    ~Luke~

Otworzyłem oczy i od razu pożałowałem tego że poprzedniego dnia aż tle wypiłem. Wydawało mi się że mój mózg pulsuje boleśnie naciskając na czaszkę, pulsowanie nasilało się przy każdym, nawet najmniejszym ruchu. Przed oczami przelatywały mi jaskrawe plamki. Koło mnie na dywanie leżała obca dziewczyna, domyślałem się do czego między nami doszło.  Musiałem znaleźć Jessicę. Po piętnastu minutach przeszukany był cały dom, cały oprócz pokoju mojego ukochanego brata bliźniaka. Jasne przecież miała mu zmieniać opatrunek. Nie wiem skąd i dlaczego miałem tę pewność: ona mnie zdradziła. Wściekłość buzowała w moich żyłach, wpadłem do pokoju brata, który spał na swoim łóżku. Nie umiałem nad sobą zapanować, wymierzyłem mu cios prosto w twarz. W tamtym momencie byłem gotów go zabić, byłem gotów uderzać dopóki nie przestanie oddychać, ostatkiem świadomości odepchnąłem od siebie tę myśl.
-Zgłupiałeś czy co??-krzyknął przykładając palce do swojej rozciętej wargi.
-Gdzie ona jest?? -rozejrzałem się po pokoju, podszedłem do szafy i zajrzałem do środka.
-Tu jej nie ma przecież miała być z tobą- przez jego durne tłumaczenia kolejny raz zacisnąłem pięści.
-Nie rób ze mnie idioty, wiem że ze sobą spaliście. Chciałeś się na mnie zemścić. Oko za oko tak?? Przespałem się z twoją dziewczyna więc ty przespałeś się z moją.-Zaczynałem czuć rozpacz, wielką rozpacz, nie umiałem zrozumieć jak mój własny brat mógł zrobić mi coś takiego, jak mógł odebrać mi pierwszą dziewczynę na której naprawdę mi zależało, przecież dobrze wiedział jaka jest dla mnie ważna. Dopiero po chwili dotarło do mnie że wcale nie byłem od niego lepszy, to ja to wszystko zacząłem, to ja pierwszy nie uszanowałem jego związku.
-Co ty bredzisz?? Nic mnie z nią nie łączy. Owszem była u mnie wczoraj zmieniła mi opatrunek, porozmawialiśmy chwilę ale później kazałem jej iść do ciebie, miała cię pilnować żebyś nie zrobił nic głupiego.
W jednym momencie wszystko zrozumiałem. Usiadłem na skraju łóżka zasłaniając twarz dłońmi. Przypomniało mi się wszystko co zrobiłem zeszłej nocy. Kolejny raz ją zdradziłem, podejrzewałem to już wcześniej, ale wiedzieć to na pewno to zupełnie inna sprawa.
-Cholera- wycedziłem przez zęby, wyciągając z kieszeni telefon.
-Coś ty znowu zrobił-usłyszałem głos brata, ale zignorowałem go wsłuchując się w sygnał połączenia.
Nie odebrała, mogłem się tego spodziewać. Rzuciłem telefonem o podłogę a jego części rozpadły się po pokoju. Jai patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Nie miałem czasu na tłumaczenie mu wszystkiego. Schodząc po schodach zauważyłem okropny bałagan i gości z wczorajszej imprezy śpiących w najdziwniejszych miejscach i pozycjach.
-Wypierdalać stąd wszyscy i to już- krzyknąłem wciąż stając na schodach. Zdawałem sobie sprawę że nie był to najmilszy sposób wyproszenia ich, ale teraz mało interesowało mnie to czy ktoś czasami nie poczuje się urażony. Większość z nich patrzyła na mnie zdezorientowana, zapewne myśleli że robię sobie z nich żarty. -Jesteście głusi czy może głupi?? Wypad stąd.- Kiedy powoli zaczęli kierować się w stronę wyjścia zająłem się szukaniem Beau. Miałem nadzieję że on wie coś więcej i pomoże mi ją znaleźć. Znalazłem go w kuchni pijącego wodę z butelki, najwyraźniej on też nie żałował sobie wczoraj alkoholu.
-Beau mam mały problem widziałeś gdzieś może Jessicę??
-A co ja jestem jej niańką??
Po szyderczym uśmieszku na jego ustach wywnioskowałem że jednak coś wie.
-To nie są żarty naprawdę gadaj gdzie ją widziałeś- ominął mnie i wyszedł z kuchni kierując się w stronę salonu. Szedłem za nim, kątem oka zobaczyłem że na schodach stoi Jai przyciskając sobie rękę do klatki piersiowej, na jego twarzy wciąż widniała stróżka krwi. Złapałem Beau za ramię i odwróciłem w swoją stronę, miałem dość jego gierek moja dziewczyna mogła być w niebezpieczeństwie a ja siedziałem tutaj bo on nie miał ochoty powiedzieć prawdy.
-Nie mam ochoty na zabawę z tobą, mów co wiesz albo mnie tutaj już nigdy nie zobaczysz- wiedziałem że nie pozwoli mi odejść, kiedyś już próbowałem zacząć życie na własną rękę, wtedy zatrzymał mnie tłumacząc jak ważna jest rodzina.
-Dobrze dobrze skoro chcesz wiedzieć powiem-uśmiechnąłem się pod nosem dumny z tego że złamałem jego opór.- Zobaczyła cię w kuchni z twoją nową dziewczyną- pokazał na kanapę w salonie na której wciąż siedziała dziewczyna koło której się obudziłem. Zacisnąłem zęby kiedy do mnie pomachała.-W dość intymnej sytuacji-kontynuował Beau. -Wzięła kluczyki do twojego volvo i tyle ją widziałem.
-I nie mogłeś jej zatrzymać-w moich żyłach kolejny raz za buzowała wściekłość.
-Twoje życie towarzyskie to nie mój interes sam kiedyś tak mówiłeś.
-Dobra nie ważne jadę jej poszukać-złapałem kluczyki do mustanga.
-Jadę z tobą- usłyszałem głos Jai'a .
-Nie ma mowy powinieneś odpoczywać.
-Nie obchodzi mnie co powinienem ona jest moją przyjaciółką a przyjaciół się nie zostawia tak??-nie miałem siły się z nim sprzeczać.
-Dobra jak chcesz-pomogłem mu zejść ze schodów. Poczułem czyjś dotyk na ramieniu i odwróciłem się gwałtownie. Przede mną stała dziewczyną z którą spędziłem ostatnią noc. Tylko jej tu brakowało, przekląłem w myślach kiedy ona uśmiechała się do mnie szeroko.
-No cześć koteczku- próbowała mnie pocałować ale odwróciłem głowę.-Co się stało misiaczku??
-Słuchaj mnie nie mam czasu lepiej będzie jeżeli po prostu stąd pójdziesz.
-Wczoraj byłeś bardziej chętny do zabawy- przejechała ręką po moim torsie zatrzymując ją dopiero przy pasku moich spodni. -Opowiadałeś jak bardzo kiepska jest twoja dziewczyna. -Nie mogłem uwierzyć że wygadywałem takie głupstwa, owszem byłem pijany ale żeby do tego stopnia?- Ja mając takiego chłopaka lepiej bym się starała. -Odpięła pasek spoglądając na mnie zalotnie. To był odpowiedni moment na przerwanie tego.
-Nie chciałem być niemiły ale najwyraźniej nic innego nie dotrze do tej twojej pustej główki -otwarła szeroko oczy przyglądając mi się ze zdziwieniem.- Ja mam dziewczynę którą kocham i tylko ona się dla mnie liczy. Gdybym nie był wczoraj tak nawalony nie dotknął bym się nawet jednym palcem. Mam dość lasek jak ty które potrafią wepchnąć się do łóżka każdemu. -Stała w miejscu osłupiona tym co jej powiedziałem, ominąłem ją i skierowałem się w stronę garażu. Jai już siedział w samochodzie z nerwów obgryzając paznokcie.
-Gdzieś ty był tyle czasu??Ja pomimo tego jak wolno teraz chodzę czekam tu na ciebie już dobre pięć minut.
-Przepraszam musiałem pozbyć się jednego śmiecia.
-Masz na myśli tą dziewczynę??
-Tak niestety.
Wyjechaliśmy na ulicę, wciąż nie mogłem się uspokoić, byłem zły tak najbardziej na samego siebie, nie powinienem był jej podejrzewać o zdradę, przecież to niedorzeczne wiem jak ona mnie kocha, nigdy by mnie nie zdradziła.
-Wiesz co ja czegoś nie rozumiem- odezwał się Jai.- Dlaczego z nią spałeś skoro masz o niej takie zdanie. Uwierzyłem ci w to że kochasz Jessicę i broniłem cię przed nią ale teraz sam nie wiem czy dobrze zrobiłem, ona zasługuję na mężczyznę który będzie pewny tego że ją kocha.
-Ale ja jestem pewny.
-Jakoś nie wygląda.
-Wiem, wiem jak to wygląda ale to nie jest dla mnie takie proste, ja ją kocham, kocham ją za to że zobaczyła we mnie kogoś więcej niż tylko gangstera, zobaczyła we mnie więcej niż ja sam widzę. Zawaliłem sprawę owszem i to na całego ale ciężko mi odzwyczaić się od dawnych przyzwyczajeń do tej pory moje życie zawsze tak wyglądało, teraz pierwszy raz w życiu odczuwam strach.
-Strach??-zobaczyłem blask zainteresowania w jego oczach.-Strach przed czym??
Zastanawiałem się jak ubrać to w słowa, nie chciałem wyjść przed nim na mięczaka, ale w tym jednym przypadku musiałem schować dumę do kieszeni. Utkwiłem wzrok w drodze żeby nie widzieć jego reakcji.
-Boje się że ona mnie zostawi. Dlatego nie chcę poświęcać jej całego mojego życia, boje się że jeżeli podporządkuje moje życie tylko dla niej a ona odejdzie nie będę miał do czego wracać, dlatego chwilami żyję tak jakby jej nie było, to moje zabezpieczenie.
-Nie łatwiej po prostu sprawić żeby nie chciała odejść.
-Łatwo ci mówić zawsze byłeś ode mnie lepszy, a ja właśnie tego się boję że ona znajdzie kogoś kto nie będzie jej sprawiał tylu problemów.
-Ale ona cię kocha.
-Wiem -zatopiłem się w myślach nad tym czy moje zachowanie jest właściwe, może powinienem zaryzykować i oddać się jej w całości, zasługiwała na to. Była ze mną pomimo tego jak się zachowywałem, pomimo tego jak mocno ją raniłem. Moje rozmyślania przerwało srebrne volvo stojące na poboczu, nie zastanawiając się ani chwilę stanąłem za nim. Jai został w samochodzie ja musiałem sprawdzić czy ona jest w środku. Przeszukałem całe wnętrze ale nie znalazłem nic  co świadczyło bo o jej obecności. Kluczyki wisiały w stacyjce. Coś musiało się stać, czułem to, czułem że grozi jej niebezpieczeństwo.

5 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam.na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :>>
    Na jej miejscu nie wybaczyłabym mu, na pewno nie od razu i starała się, by miał jak największe wyrzuty ;pp
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero zaczęłam czytać twoje opowiadanie i stwierdzam, że hest boskie! W każdym momencie zachowałabym się identycznie jak główna bohaterka ;) Naprawdę odzwierciedla ona mnie i mój charakter ;> Mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się kolejna.część, bo świetnie jest trochę pomarzyć <3 Na dodatek wszystko opisane jest z taką precyzją, że o wiele łatwiej i lepiej jest to sobie wyobrazić. Na dodatek dialogi są idealne... <3 Coś sądzę, że powoli się zakochuje xXx Weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błędy, komórka szwankuje ._.

      Usuń