sobota, 4 października 2014

Rozdział 7

Wsiadłam do samochodu rodziców nie odzywając się ani słowem, nie miałam zamiaru z nimi rozmawiać. Z doświadczenia wiedziałam że lepiej po prostu przeczekać ich napady furii niż pogarszać swoją sytuację zbędnym tłumaczeniem i tak by tego nie zrozumieli. Nie zrozumieli by dlaczego bronię mordercy, ale on nie jest zły wiem to, widziałam to w jego oczach jest po prostu zagubiony. Ja nie umiem go skreślić tylko dlatego że wybrał złą drogę. Rodzice krzyczeli do siebie, najprawdopodobniej oskarżając się nawzajem o to kto zawinił i dlaczego jestem takim nieudanym dzieckiem, przywykłam do tego że tak o mnie mówią. I tak z pewnością dostanę jakiś kosmiczny szlaban przez który będę musiała siedzieć całe dnie w domu, jakoś nie umiałam się tym przejmować. Moje myśli zajmowało teraz coś zupełnie innego chciałam wiedzieć czy Luke też wyszedł na wolność, czy dzięki moim zeznaniom go wypuścili. Wiem to głupota że wzięłam wszystko na siebie, ale nie umiałam inaczej. Powoli zaczynało już świtać, a moje oczy coraz bardziej się kleiły. Jedyne czego mi było trzeba to sen po tak długim dniu i męczącej nocy padałam z nóg. Weszliśmy do domu, a ja od razu skierowałam się w stronę schodów, wchodziłam na pierwszy stopień kiedy drogę zagrodziłam mi mama.
-A gdzie ty się wybierasz moja panno??-ton jej głosu był ostry i oschły.
-Idę spać jestem bardzo zmęczona.
-Zmęczona?? Nie trzeba było robić sobie wypadów na nielegalne wyścigi. Za godzinę zaczynają się lekcje nie myśl że dam ci opuszczać szkołę przez twoją głupotę.-Skrzywiłam się patrząc na nią błagalnym wzrokiem, wiedziałam że to nic nie da ale chciałam przynajmniej spróbować.
-Proszę padam z nóg, nie dam rady pójść do szkoły.
-Pójdziesz i nie dyskutuj ze mną, idź się przebrać i umyć ojciec za dwadzieścia minut odwiezie cię do szkoły.
Wbiegłam do pokoju, spakowałam książki i ściągnęłam z siebie koszulkę Luke'a którą też włożyłam do torby nie umiałam tego wytłumaczyć ale chciałam czuć przy sobie jego obecność. Szybki prysznic nieco mnie przebudził, ale nie na tyle żebym nie ziewała co dwie minuty. Ubrałam jeansy i białą koszulkę z nadrukiem, poczesałam się i zeszłam na dół, tata już czekał przy drzwiach gotowy do wyjścia, zmarszczyłam nos na znak że to wcale mi się nie podoba i wyszłam z domu. Przez  większość drogi nie odzywał się do mnie, widziałam jego skupioną minę więc wiedziałam że intensywnie o czymś myśli, chyba nie chciałam wiedzieć o czym. Podjechaliśmy przed budynek szkoły kiedy już miałam wysiąść złapał mnie za rękę.
-Kim tak naprawdę jest dla ciebie ten chłopak??-zdziwiło mnie jego pytanie myślałam że po tym co powiedziałam na policji wszystko jest już jasne, najwyraźniej jednak nie było.
-Mówiłam już nie znam go po prostu pomógł mi uciec przed policją i tyle.
-Nie wieżę ci, wiem że sama nie wpadła byś na ten pomysł więc albo on cię szantażuje, albo coś do niego czujesz- byłam tak oburzona jego stwierdzeniem że wysiadłam z samochodu trzaskając drzwiami, nie miałam ochoty wysłuchiwać jego chorych insynuacji. Kiedy tylko przekroczyłam próg szkoły zauważyłam że coś jest inaczej wszyscy nagle zamilkli wlepiając we mnie swoje puste spojrzenia, nie miałam pojęcia o co im chodzi przecież nie mogli wiedzieć o moim nocnym występku. Na szczęście dzwonek wybawił mnie z tej niezręcznej sytuacji usiadłam w ostatniej ławce, na szczęście pierwsza lekcja to biologia więc może uda m się choć chwilę zdrzemnąć. Nauczycielka zaczęła pisać coś po tablicy kiedy drzwi do sali zostały otwarte z takim impetem że uderzyły o ścianę, a ja podskoczyłam na krześle. Do klasy wszedł Luke przynajmniej na początku tak mi się wydawało po chwili poznałam że to jego wredny brat bliźniak, tylko co on tu robi.
-Przedstawiam wam nowego kolegę od dziś będzie uczęszczał do waszej klasy.
Pięknie jeszcze tego mi brakowało, miałam nadzieję że przypadkiem trafił do mojej klasy. Zsunęłam się po krześle w nadziei że uda mi się pozostać niezauważoną, moje starania poszły jednak na marne bo Jai usiadł właśnie koło mnie. Tak to właśnie moje szczęście, nie ma to jak dzielić ławkę z gangsterem-mordercą który na dodatek mnie nienawidzi po prosty pięknie.
-Wczoraj byłem chyba troszkę niemiły, myślę że możemy zacząć od nowa, a więc jestem Jai-Uśmiechnął się promiennie ukazując rzędy białych zębów. Zdziwiła mnie nagła zmiana jego zachowania jednego dnia mnie nienawidzi a następnego chce się zaprzyjaźnić. Nie wierzyłam mu ani trochę.
-Jessica-mruknęłam pod nosem.
-Od razu przepraszam cię za to co teraz zrobię- nie wiedziałam o co mu chodzi aż do momentu w którym złapał mnie w pasie przyciągając do siebie a do skroni przyłożył lufę pistoletu. Wszyscy patrzyli na nas z rozdziawionymi ustami. Wiedziałam po prostu wiedziałam że nie można mu ufać.
-Teraz wypuścicie nas stąd albo ją zabije.
Nikt nie odważył się mu sprzeciwić,więc wyjście z budynku nie stanowiło większego problemu. Wepchnął mnie do czarnego terenowego samochodu i usiadł za kierownicą.
-Odbiło ci??-wykrzyczałam do niego a on tylko się uśmiechnął.
-Co nie podoba ci się bycie porywaną??
-Szczerze nie bardzo, czego wy jeszcze ode mnie chcecie- od razu spoważniał.
-Postanowiłem ci pomóc- zauważył chyba że nie wiem o co mu chodzi bo nie musiałam prosić żeby kontynuował.- Wiem że pomogłaś mojemu bratu, wzięłaś wszystko na siebie więc teraz jesteś jedną z nas, a my dbamy o swoich nie pozwolimy żebyś trafiła do więzienia.
-Mam ci w to uwierzyć jeszcze wczoraj miałeś ochotę mnie zabić a teraz chcesz mnie chronić to chore- byłam tak wzburzona że sama nie umiałam się kontrolować. Zatrzymał samochód na poboczu przeczesując palcami włosy.
-Opowiem ci wszystko bo ci ufam, nie znasz nas a pomogłaś mojemu bratu-westchnął ciężko-  Masz rację na początku byłem dla ciebie trochę niemiły ale mam swoje powody. Wszystko zaczęło się rok temu poznałem niesamowitą dziewczynę i zakochałem się w niej jak wariat-na jego ustach zagościł lekki uśmiech.-Spędziłem z nią dwa najlepsze miesiące w moim życiu,  byłem najszczęśliwszym facetem na świecie, do pewnego dnia. To była jedna z normalnych akcji potrzebowaliśmy broni więc włamaliśmy się do magazynu jednego z gangów, niestety nie wszystko poszło po naszej myśli, zostaliśmy nakryci a ona okazała się być ich informatorką, szef tego gangu był jej narzeczonym a ja byłam jedynie pionkiem w ich grze. Doszło do strzelaniny, strzeliła do mnie patrząc mi prosto w oczy, a ja byłem gotów oddać za nią życie. Byłem w śpiączce przez prawie dwa miesiące, kiedy tylko się obudziłem postanowiłem że już nigdy nikomu nie zaufam. Ty to zmieniłaś widzę że Luke ci ufa, udowodniłaś że jesteś po naszej stronie, wiem że zrobiłaś to przez to że namieszał ci w głowie on już taki jest, nigdy nie był zakochany, przez co łatwiej mu wykorzystywać kolejne dziewczyny, chce po prostu żebyś wiedziała że jeszcze żadnej nie był wierny, nie licz na to że dla ciebie się zmieni.-Zrobiło mi się go niesamowicie szkoda, rozumiałam go wiedziałam przecież jak to jest się zawieść na osobie której się ufa. Nie wiedziałam tylko dlaczego opowiadał mi tyle o Luke'u przecież nie byłam z nim i nie rozumiałam dlaczego wszyscy tak myślą.
-Dlaczego uważasz że w ogóle chciałabym być z Luke'iem??-uśmiechnął się wyjeżdżając z powrotem na drogę.
-Uwierz mi nie jestem ślepy widzę jak na niego patrzysz po tylu jego dziewczynach mam już doświadczenie.
Czyli miałam rację chciał tylko mojej pomocy a ja jak głupia dałam się nabrać pięknie po prostu gratuluje głupoty. Teraz sama zastanawiałam się jak mogłam być tak naiwna i wziąć wszystko na siebie on wyjdzie z całej tej sprawy bez szwanku a ja trafię do więzienia bo mu uwierzyłam.
-Dlaczego mi o tym wszystkim powiedziałeś??-przygryzł dolną wargę jakby nie chciał czegoś wygadać.
-Uważam że jesteś inna niż dziewczyny z naszego otoczenia, boję się że związek z Luke'iem może cię zniszczyć, a na sumieniu mam już za wielu niewinnych ludzi.-Zauważyłam że jego oczy przybrały ciemniejszej barwy. Wjechaliśmy do garażu i zjechaliśmy na dół. No tak ich willa była spaloną lokalizacją. Weszliśmy do domu,panowała w nim zupełna cisza.
-Gdzie oni są??-zapytałam niepewnie opierając się o ścianę. Jai zaczął miotać się po kuchni robiąc jedzenie.
-Obstawiam że przygotowują się do akcji.
-Jakiej akcji??
-Dziś w nocy jedziemy odzyskać twój samochodzik-mruknął nalewając ciasto na patelnię.
-Nie dość jeszcze macie problemów z policją??
-Oj ty nawet nie wiesz jakie my mamy problemy.-Postawił na stole talerz z naleśnikami a ja przypomniałam sobie jak bardzo długo nic nie jadłam.-Proszę to dla ciebie pomyślałem że pewnie jesteś troszkę głodna.
-Troszkę to mało powiedziane- Przysiadłam się do talerza i zaczęłam jeść muszę przyznać że jak na gangstera na co dzień latającego z bronią umiał obłędzie gotować. -Roześmiał się wychodząc z kuchni.
-Muszę na chwilę wyjść, bądź grzeczna i nic nie kombinuj-mimo że uraziło mnie to że chciał mi rozkazywać, nie chciałam się wdawać z nim w kłótnie przecież ledwo co się 'zaprzyjaźniliśmy'.
Zjadłam wszystkie naleśniki przygotowane przez chłopaka i postanowiłam porozglądać się po domu. W salonie panował względny porządek co mnie nieco zdziwiło biorąc pod uwagę że mieszkają tu sami faceci, na szafkach stały różne zdjęcia moją uwagę przykuło jedno, Jai całował na nim jakąś jasnowłosą dziewczynę, czyżby była to ta sama osoba o której mi opowiadał, nie przecież trzymanie wspólnych zdjęć z osobą która tak go zraniła byłoby nielogiczne. Weszłam na piętro kierując się do pierwszych drzwi po lewej były jednak zamknięte, kolejne tak samo, do trzech razy sztuka popchnęłam drzwi i weszłam do jasnego pokoju w którym panował niesamowity bałagan, mój mózg postanowił przypomnieć mi o tym jak bardzo jestem zmęczona, i jak niesamowicie zachęcająco wyglądało łóżko, położyłam się i od razu zrozumiałam do kogo należy ten pokój. Nie umiałam sobie tego wytłumaczyć w żaden  sposób ale zapach Luke'a byłam w stanie poznać wszędzie. Nie musiałam długo czekać na sen.


Poczułam czyjś ciepły oddech na karku, obudziłam się i spostrzegłam że Luke leży tuż za moimi plecami obejmując mnie w talii. Momentalnie zerwałam się z łóżka budząc go przy tym. Przetarł zaspane oczy przyglądając mi się podejrzliwie.
-Ej kotku wracaj do łóżka.
-Do łóżka chyba sobie ze mnie kpisz- wykrzyczałam .
-Daj spokój wczoraj sama się pchałaś a dzisiaj udajesz świętą-o nie, nie mogłam sobie pozwolić żeby ktokolwiek tak mnie traktował. Teraz zrozumiałam o czym mówił Jai. Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami, miałam dość, dość tego wszystkiego. Najgorsze było to że nie mogłam wrócić do domu, nie chciałam iść do więzienia, nie dała bym sobie tam rady. Usiadłam na ziemi podciągając kolana pod brodę. Błagam niech to wszystko się już skończy. Usłyszałam otwierające się drzwi, zwinęłam się jeszcze bardziej.
-Hej mała co się stało??-usłyszałam głos Jai'a, odruchowo rzuciłam mu się na szyję. Ostrzegał mnie, chciał mnie chronić a ja go nie słuchałam teraz miałam za swoje. Przytulił mnie mocno. Czułam że odkąd mi się zwierzył połączyła nas jakaś specyficzna więź.
-Miałeś rację-wyszeptałam nie rozluźniając uścisku.
-Z czym??
-Luke traktuje mnie jak zwykłą dziwkę-po moich policzkach mimowolnie spłynęły łzy. Jai starł je palcem patrząc mi w oczy.
-Spokojnie-złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu, usiadł na kanapie a ja koło niego.-Posłuchaj Luke z natury nie jest złym człowiekiem, ale często bierze, i to go zmienia po narkotykach robi się agresywny. Mówiłem mu to, tłumaczyłem że narobi sobie przez to problemów, ale sama widzisz że nie chce mnie słuchać.-Odgarnęłam włosy za ucho, analizując wszystkie informacje.
-Nawet jeżeli to prawda i to przez narkotyki tak się zachowuje to niczego nie zmienia, ja nie pozwolę się tak traktować.
Drzwi wejściowe zostały otwarte i do środka weszli James, Skip i Beau w wyśmienitych nastrojach.
-O widzę że ktoś tu już nawiązuje nowe znajomości-głos zielonookiego brzmiał aż nadzwyczaj przyjaźnie co mnie jeszcze bardziej zdziwiło wszyscy nagle zaczęli być dla mnie nad wyraz mili. James rozłożył na stole jakieś plany, wszyscy zebrali się wokół nich, nie chciałam im przeszkadzać, wolałam poprzyglądać się im z oddali.
-Ej mała teraz jesteś jedną z nas, nie powinnaś nam czasem trochę pomóc??-Jai roześmiał się patrząc na mnie. Wstałam i podeszłam do stołu.
-Mogę spróbować ale ostrzegam że nie znam się za bardzo na waszych sprawach.
-Właśnie po to tu jesteś, żebyśmy cię wszystkiego nauczyli. Dobra James jaki jest plan??
-To nie będzie dla nas nadzwyczajnie trudne zadanie. W nocy jest tam tylko dwóch policjantów, podepnę się do systemu i wyłączę kamery i alarmy, Skip będzie mnie osłaniał. Beau i Jai wy zajmiecie się gliniarzami będą tutaj, pokazał palcem miejsce na mapie, Luke jest najlepszym kierowcą więc wyciągnie samochód. Jessica możesz dołączyć do kogo chcesz, tylko postaraj się nie rzucać w oczy bo jesteś teraz poszukiwana.
Spostrzegłam Luke'a schodzącego po schodach, udałam że go nie widzę i skupiłam się na planach leżących przede mną.
-O któż to postanowił nas zaszczycić swoją obecnością-Jai warknął a ja uznałam że sarkazm dodaje mu uroku.
-Zamknij się Jai albo zetrę ci z twarzy ten twój idiotyczny uśmieszek.
Poczułam na biodrach czyjeś dłonie, nie zareagowałam wiedziałam do kogo należą. Przyciągnął mnie do siebie kładąc brodę na moim ramieniu.
-Przepraszam mała i dziękuje za to co dla mnie zrobiłaś- usiłował pocałować moją szyję ale odsunęłam się, ściągając z siebie jego ręce.
-Dobrze, dobrze ale teraz mamy na głowie ważniejsze sprawy- spojrzałam na drugiego bliźniaka który krzątał się po pokoju najprawdopodobniej czegoś szukając.-Jai mogę jechać z tobą??
-Jasne że możesz niech tylko znajdę kluczyki- roześmiał się a ja podeszłam do kanapy podnosząc jedną z poduszek.-Tego szukasz??-Złapał kluczyki i pocałował mój policzek.
-Dzięki jesteś niesamowita.
Zeszliśmy na dół wsiadłam do samochodu Jai'a, chłopak usiadł obok mnie. Wciąż czułam na sobie spojrzenie Luke'a, wiedziałam że stawianie mu się nie jest najlepszym pomysłem, ale ja miałam swoja godność, nie mogłam pozwolić żeby się mną bawił.
-I jak gotowa??
-Sama nie wiem jeszcze nie zdążyłam przyzwyczaić się do mojego nowego życia.
-Myślę że spodoba ci się ta adrenalinka, widzę że masz charakterek, poza tym jesteś pierwszą dziewczyną która postawiła się Luke'owi więc myślę że będziemy się z tobą dobrze bawić.
-Chciałabym też tak myśleć.
Na zewnątrz było już ciemno, spojrzałam na telefon była 23:25, odblokowałam ekran 47 nieodebranych połączeń i 39 sms-ów. Nie miałam ochoty ich odbierać. Jai zahamował gwałtownie przez co omal nie wylądowałam na szybie. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
-Jesteśmy na miejscu-powiedział pogodnie.
-Kiedyś za to oberwiesz-wysiadłam z samochodu, znajdowaliśmy się najprawdopodobniej na obrzeżach miasta przed policyjnym parkingiem.
Usiadłam na masce, na resztę ekipy nie trzeba było długo czekać. James stanął przed drzwiami wpisując kod, ku mojemu zdziwieniu był poprawny. Muszę kiedyś z nim porozmawiać o tych jego sztuczkach. Weszliśmy do środka, trzymałam się jak najbliżej Jai'a. Daniel wyłamał zamek stając na czatach, czyli pierwsza część planu za nami. Nie jest źle nie wiedziałam że tak łatwo pójdzie. Ktoś złapał mnie od tyłu zakrywając usta, zaczęłam się wyrywać ale był silniejszy.
-Uspokój się bo nas nakryją-usłyszałam głos Luke'a, wykonałam jego polecenie, wiedziałam że tylko wtedy mnie puści. Podziałało.
-Zgłupiałeś??
-Pójdziesz ze mną.
-Niby czemu mam z tobą pójść??
-Nie dyskutuj ze mną- złapał mnie za ramię ściskając coraz mocniej. Szłam za nim coraz poważniej zastanawiając się nad tym czy nie wziąć pistoletu i nie strzelić do niego. Zaczynał mnie denerwować, nie byłam jego własnością. Dostaliśmy znak od Jai'a że możemy wkraczać do akcji. Wsiedliśmy do samochodu który o dziwo miał już całe opony. Wyjechanie na ulicę nie stanowiło dla Luke'a problemu pomimo licznych przeszkód na drodze, może faktycznie był najlepszym kierowcą.

2 komentarze: