piątek, 17 października 2014

Rozdział 8

Ciśnienie mojej krwi ciągle rosło nie umiałam sobie wytłumaczyć dlaczego jeszcze nie wydrapałam mu oczu w tym momencie byłam do tego zdolna. Przeczesałam palcami włosy i spostrzegłam że Luke co jakiś czas zerka na mnie kątem oka.
-Długo masz zamiar się tak dąsać- jego głos sprawił że aż zazgrzytałam zębami.
-Ja się dąsam tak?? Bardzo ciekawe, po prostu staram się nie zadawać z prymitywami którzy używają innych tylko i wyłącznie do zaspokojenia swoich idiotycznych potrzeb. Wiesz co może jest sporo dziewczyn które polecą na twoją ładną buźkę ale ja taka nie jestem więc z łaski swojej odpieprz się ode mnie raz na zawsze i daj mi święty spokój.-Ulżyło mi kiedy w końcu wyrzuciłam to wszystko z siebie, nie obchodziło mnie co on teraz zrobi chciałam żeby wiedział co o nim myślę.
-O nie, nie będziesz tak do mnie mówić mała-zawrócił samochód którego opony zapiszczały o asfalt.
-Zwariowałeś?? Co ty chcesz zrobić??
-Pokarze ci kto tu rządzi.
-Przestań się wygłupiać wracajmy już- jego oczy przybrały niemal zupełnie czarną barwę, wiedziałam że to nie wróży nic dobrego. Zacisnął ręce jeszcze mocniej na kierownicy. Zaczęłam się go bać te jego napady furii były po prostu przerażające. -Proszę cię wracajmy.-Na jego ustach zagościł zadziorny uśmieszek. Wjechaliśmy na zatłoczoną ulicę od razu zrozumiałam o co mu chodziło wszystko tylko nie to, wszystko tylko nie kolejny wyścig. Luke wysiadł z samochodu, otworzył drzwi po mojej stronie i spojrzał na mnie groźnym wzrokiem. Pokiwałam głowa pokazując mu że nie chcę tego robić. Chwycił mnie za ramię i siłą wyciągnął z auta.
-Nie chcę znowu się ścigać- wyszeptałam posłusznie idąc za nim.
-A kto powiedział że ty będziesz się ścigać- rzucił spoglądając na mnie przez ramię.
Zupełnie przestałam rozumieć o co mu chodzi i na czym miała polegać jego kara.
Podeszliśmy do sporej grupy osób z której moją uwagę zwrócił szczupły blondyn opierający się o srebrne Camaro. Od zawsze uwielbiałam te samochody więc nic dziwnego że moja uwaga skupiła się głównie na nim.
-Kogoż to moje piękne oczy widzą- chłopak wstał i podszedł do Luke'a.
-Nie musisz się podlizywać, chce się ścigać.
-Widzę że stawiasz sprawę jasno-przeczesał palcami włosy.-Dobrze niech będzie tylko powiedz mi co ty mi możesz zaoferować.
Na twarzy Luke'a pojawił się lekki uśmiech.
-Mam coś czego nie możesz sobie kupić- szarpnął mnie i postawił przed sobą.-Jeśli wygrasz możesz spędzić z nią noc.
Kiedy usłyszałam co powiedział zupełnie mnie zamurowało. Nie miał prawa robić czegoś takiego , nie miał prawa traktować mnie jak swoją własność. Miałam prawo decydować o swoim życiu.
-O nie nie ma mowy- cofnęłam się. Blondyn przyglądał mi się pożądliwym wzrokiem. Chciałam stamtąd uciec, miałam dość tego jak oni wszyscy mnie traktowali.
-Mmm niech będzie lubię niegrzeczne dziewczynki.
-Więc umowa stoi,jedno okrążenie wokół miasta i jest twoja.
-No mała możesz się już szykować na niezłą zabawę. W końcu spędzisz noc z prawdziwym mężczyzną a nie czymś takim.-Przejechał palcami po moim karku, odruchowo zrobiłam dwa kroki do tyłu.
-Pierwsze musisz wygrać- parsknęłam.Znałam umiejętności Luke'a i wiedziałam że jeśli się postara wygranie z tym lalusiem nie będzie stanowiło dla niego problemu. Do mnie należało teraz najtrudniejsze zadanie, musiałam przekonać go żeby chciał wygrać. Biorąc pod uwagę jak bardzo był na mnie zły, nie miałam zbyt dużych szans. Musiałam uruchomić swoje zdolności aktorskie, które na moje nieszczęście były na średnim poziomie. Wsiadł do samochodu, nachyliłam się do okna patrząc na zacięte rysy jego twarzy.
-Luke możemy porozmawiać??- starałam się aby mój głos brzmiał jak najbardziej przyjaźnie.
-A mamy o czym??-spojrzał na mnie gniewnym spojrzeniem, przed samochodem stanęła dziewczyna z flagą. Czyli to moja ostatnia szansa. Bez większego namysłu wpiłam się w jego usta, w tym momencie to była jedyna rzecz która przyszła mi do głowy, ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił mój pocałunek. Spojrzałam głęboko w jego czekoladowe oczy które wydawały się być już mniej przerażające.
-Proszę cię wygraj to dla mnie-zamiast odpowiedzi usłyszałam warkot silnika. Zanim zdążyłam zrozumieć co się dzieję oba samochody były już spory kawałek ode mnie. Czułam że wszyscy na mnie patrzą no jasne w końcu kolejny raz byłam gwiazdą wieczoru, powoli  zaczynałam się już do tego przyzwyczajać. Było to coś nowego życie szarej myszki skończyło się już na zawsze od teraz cały czas miałam być atrakcją. Stanęłam obok linii mety, wpatrując się w zakręt zza którego po chwili wyłonił się czarny Mustang, czyli jednak moje metody przekonywania działają. Moja radość była chyba trochę przedwczesna. Luke zahamował zostawiając na asfalcie czarne pręgi. Auto zatrzymało się tuż przed linią. Na reakcję przeciwnika nie trzeba było długo czekać przejechał obok niego wyszczerzając swoje równiutkie zęby w idiotycznym uśmieszku. Sam wyraz jego twarzy przyprawiał mnie o dreszcze. Podeszłam do Luke'a który właśnie wysiadał z samochodu, nie umiałam już udawać byłam na niego wściekła i chciałam żeby to wiedział.
-Musiałeś to zrobić prawda??- wykrzyczałam. Uśmiechnął się pod nosem, chciałam go uderzyć, zacisnęłam pięści.
-No mała więc teraz jesteś moja -do porządku doprowadził mnie głos dochodzący zza moich pleców. Popatrzyłam na Luke'a błagalnym wzrokiem ale on był zupełnie niewzruszony.
-Proszę cię- szepnęłam, doskonale wiedziałam że mnie słyszy, byłam coraz bliższa płaczu.
Nie miałam zamiaru go błagać, mam swoją godność, nie będę przepraszać za to że powiedziałam mu prawdę. Odwróciłam się i bez słowa ruszyłam w stronę samochodu blondyna, wsiadłam do niego nie odrywając wzroku od ziemi. Po chwili całe wnętrze wypełniło się zapachem jego perfum od których zaczęło mi się robić niedobrze. Nie miałam pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji, zaczęłam żałować że nie poprosiłam Jai'a o broń. Zjechaliśmy na jedną z bocznych ulic, nie byłam przyzwyczajona do bywania w takich miejscach, od zawsze kojarzyły mi się z marginesem społecznym od którego zawsze starałam się trzymać jak najdalej. Nie traktowałam ich jako gorszych ludzi, po prostu się ich bałam. Chłopak zatrzymał samochód, bez namysłu wyskoczyłam z niego i zaczęłam biec przed siebie, to była moja jedyna szansa. Poczułam uścisk na ramieniu, zostałam pchnięta na ścianę, nie zdążyłam zareagować kiedy chłopak przyparł mnie do niej.
-Nie tak szybko mała, pierwsze odbiorę swoją nagrodę- wsunął ręce pod moją koszulkę, zaczęłam odpychać go z całych sił. Usłyszałam strzał, blondyn upadł na ziemię, rozglądnęłam się w poszukiwaniu strzelca, zobaczyłam Jai'a stojącego przy swoim samochodzie, w rękach trzymał pistolet. Podbiegłam do niego i wtuliłam się z całej siły. Pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam się bezpieczna.
-Spokojnie już nic ci nie grozi.
-Zabierz mnie stąd proszę- wyszeptałam nie mogąc już powstrzymać się od płaczu.
-Dobrze wsiadaj.
Wykonałam jego polecenie, starłam dłonią łzy z policzków. Moje serce waliło jak oszalałe. Podjęłam chyba najtrudniejszą decyzję w moim życiu wiedziałam że muszę
z tym skończyć.
-Chce wrócić do domu- Jai popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Jesteś tego pewna?? Przecież wiesz że będzie cię tam szukać policja.
-Mam to gdzieś wolę już siedzieć w więzieniu niż być narażona na kolejne idiotyczne pomysły Luke'a.
-Nie pozwolę ci na to-zmarszczyłam brwi patrząc na niego podejrzliwie.
-Co??
-Nie chcę żebyś przez niego musiała siedzieć w więzieniu.
Zatrzymaliśmy się na poboczu, wysiadłam z samochodu rozglądając się wokół siebie. Staliśmy pośrodku wielkiego lasu, chłopak złapał mnie za rękę ciągnąc między drzewa.
-Gdzie ty mnie prowadzisz??
-Do Luke'a musicie sobie to wszystko wytłumaczyć.
-O nie, nie ma mowy- stanęłam w miejscu wyrywając dłoń z uścisku Jai'a. Zrobił dwa kroki do tyłu. Zobaczyłam Luke'a stojącego kilka metrów ode mnie. Straciłam nad sobą kontrolę, podeszłam do niego wymierzając mu siarczysty policzek.
-Ty pieprzony idioto- usiłowałam uderzyć go drugi raz ale był ode mnie szybszy.Przywarł torsem do moich pleców, objął mnie rękami uniemożliwiając jakikolwiek ruch.-Jai pomóż mi-krzyknęłam, miałam nadzieję że i tym razem przyjdzie mi z pomocą.- Puść mnie słyszysz-usiłowałam się wyrwać, szarpiąc się na wszystkie strony.
-Uspokój się przecież wiesz że nic ci nie zrobię.
-Nic mi nie zrobisz?? Ciekawe, nie sądzisz że już mi coś zrobiłeś??
-Przepraszam, przepraszam za wszystko, to nie tak jak myślisz. W tym wszystkim nie chodzi o ciebie, chodzi o mnie.-Poczułam jego ciepły oddech na policzku.
-Jak to o ciebie??-wciąż byłam na niego zła ale nie umiałam ukryć tego że zaciekawił mnie tym co powiedział.
-Wiesz że w moich fachu nie mogę ufać nikomu, zaufanie nieodpowiedniej osobie może kosztować życie. I właśnie o to chodzi. Bałem się że straciłem kontrolę, dlatego ten wyścig, chciałem sam sobie udowodnić że wciąż mogę robić to co chcę, ale nie mogę. Nigdy nie sądziłem że coś takiego się stanie, ale zaufałem ci. -Nie mogłam wydusić z siebie nawet jednego słowa, nie rozumiałam dlaczego właśnie teraz mi o tym powiedział. Kolejny raz próbował namieszać mi w głowie.-Kiedy cię śledziłem wydawało mi się że jesteś taka sama jak wszystkie córeczki bogatych rodziców, zapatrzona w siebie lalka która traktuje wszystkich z góry, ale jesteś bardziej podobna do nas. Nie boisz się niebezpieczeństwa, masz swój honor i umiesz postawić na swoim, fascynujesz mnie tym.
-Ja już nie wiem w co mam wierzyć. Kiedy wydaje mi się że jesteś najgorszym mężczyzną jakiego spotkałam w życiu robisz coś takiego i zupełnie zmieniasz moje nastawienie. Chciałabym wiedzieć jaki jesteś naprawdę??
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Teraz mam dla ciebie coś specjalnego.-Spięłam wszystkie mięśnie myśląc nad tym co tym razem dla mnie przygotował.
-Jeśli to coś w rodzaju tego wyścigu to chyba nie chcę wiedzieć.
-Spokojnie zaufaj mi i zamknij oczy-niepewnie wykonałam jego polecenie. Poczułam jego silne dłonie na biodrach, prowadził mnie powoli krok za krokiem. Rozłożył moje ręce na boki splatając nasze palce. Usłyszałam fale miękko rozbijające się o skały.
-Możesz otworzyć oczy-popatrzyłam przed siebie, dokąd tylko sięgałam wzrokiem widziałam jedynie lazurowo błękitną wodę znad której leniwie wyłaniały się pierwsze promienie wschodzącego słońca.
-To jest niesamowite. Skąd ty znasz takie miejsca??
-Nie jestem taki zły jak myślisz- uśmiechnął się pod nosem.-To taka moja samotnia, przyjeżdżam tu kiedy chce coś przemyśleć. Wiesz że jesteś pierwszą osobą oprócz Jai'a która wie o istnieniu tego miejsca.
Popatrzyłam głęboko w jego czekoladowe oczy, w których pojawiły się błyszczące iskierki. Zbliżył swoje usta do moich, przez głowę przebiegło mi tysiąc myśli, wciąż nie byłam pewna czy mogę mu wierzyć. Przecież mnie zawiódł nie mogłam tak po prostu o tym zapomnieć. Pocałował mnie namiętnie, skutecznie przerywając moje rozważania.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Od razu przepraszam że tak długo to trwało. Postaram się żeby nowy rozdział pojawiał się przynajmniej raz w tygodniu.

3 komentarze:

  1. OMG OMG brak mi słów
    dopiero wczoraj znalazlam tego bloga jest naprawde przepiękny czekam na nn
    zapraszam przyjaznipasj.blogspod.com. o 5sos i .1d

    OdpowiedzUsuń