niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 36

Wyciągnęłam mój nowy nabytek i przyłożyłam do tyłu głowy mężczyzny. Takie sytuacje od pewnego czasu już nie powodowały u mnie mdłości, wręcz przeciwnie, adrenalina krążąca w żyłach tylko mnie nakręcała sprawiając mi nieziemską przyjemność. Stwierdzenie że przez ostatnie kilka miesięcy bardzo się zmieniałam było zdecydowanie za słabe, ja stałam się innym człowiekiem, z bojaźliwej zamkniętej w sobie dziewczynki stałam się kobietą która zna swoją wartość i nie pozwoli komukolwiek sterować swoim życiem.
-Odwróć się tylko żadnych gwałtownych ruchów- wycedziłam przez zęby usiłując wcisnąć w to tyle jadu ile tylko się dało.
-Tylko spokojnie -odwrócił się powoli unosząc przy tym ręce. -Nie chce żadnych kłopotów.
Wciąż plątał mu się język, ale sytuacja w której się znalazł najwyraźniej nieco go otrzeźwiła. Mierzył mnie zmieszanym spojrzeniem, jakby nie do końca wierzył że ktoś taki jak ja może zrobić mu coś złego. Miałam tego dość, dość tego że wszyscy oceniali mnie po pozorach, to że nie wyglądałam jak typowa dziewczyna spod ciemnej gwiazdy nie oznaczało że nie mogłam nią być.
-Kluczyki- rzuciłam ostro, przyciskając lufę pistoletu do czoła mężczyzny. -Ruszaj się bo zaraz stracę cierpliwość.
Śledziłam każdy, nawet najdrobniejszy jego ruch, z doświadczenia wiedziałam już że nie należy lekceważyć przeciwnika, to że był pijany i najprawdopodobniej bardzo głupi nie oznaczało że nie miał przy sobie broni. Kiedy tylko wyciągnął klucze z kieszeni wyszarpnęłam je z jego ręki.
-Ręce na kark i pod ścianę- zmierzył mnie niepewnym wzrokiem, ale nie ruszył z miejsca. -No już - machnęłam dłonią w której trzymałam broń, jednocześnie rozglądając się po okolicy. Doskonale wiedziałam o co mu chodziło, grał na zwłokę, w końcu nawet w najbardziej opustoszałej ulicy ktoś się w końcu pojawi. Nie potrzebowałam świadków, oficjalnie wciąż znajdowałam się w szkolę, więc każda kolejna osoba która mnie tu zauważy zwiększa ryzyko. Nie miałam ochoty na taką zabawę.
-Dalej -szturchnęłam go lufą w kręgosłup. Kiedy oceniałam że jest już wystarczająco daleko że nie może mi przeszkodzić, wślizgnęłam się za kierownicę i ruszyłam z piskiem opon. Drogi były prawie zupełnie puste, dzięki temu wreszcie nie musiałam się ograniczać. Taka już byłam że szybka jazda zawsze sprawiała mi przyjemność, mogłam zostawić za sobą wszystko, złe wspomnienia, każdą najgorszą myśl, kiedy wciskałam gaz mój umysł zupełnie się oczyszczał. Zauważyłam siedzącego na krawężniku Max'a ale zanim zdążyłam przekonać samą siebie że to naprawdę on byłam już kilkadziesiąt metrów dalej. Szarpnęłam kierownicą i zawróciłam samochód, teoretycznie obiecałam sobie że nie będę już utrzymywać z nim żadnego kontaktu, ale nie mogłam przegapić takiej okazji. Lubiłam go tak po prostu,a zwykła rozmowa to jeszcze nic złego, przecież nie miałam zamiaru kolejny raz się mu zwierzać. Zatrzymałam auto tuż przed jego stopami, jego twarz rozpromieniała kiedy na mnie spojrzał, kątem oka spostrzegłam że na siedzeniu obok mnie wciąż leżał mój pistolet, zgrabnym ruchem wsunęłam go za pasek moich spodni. Przygryzłam wargę ze zdenerwowania, jeżeli go zauważył zaczną się pytania, a ja nie miałam przygotowanej linii obrony.
-Jess co ty tu robisz?? Myślałem że jesteś w szkole.
-Bo jestem -odpowiedziałam całkiem odruchowo- Znaczy teoretycznie- roześmiałam się zdając sobie sprawę że to co mówiłam nie miało najmniejszego sensu. - To skomplikowane. Wsiadaj wybierzemy się na małą przejażdżkę i wszystko ci opowiem.
W zasadzie nie miałam jeszcze pomysłu na to co mu powiem, przecież nie mogłam się przyznać że wymknęłam się po kryjomu ze szkoły po to żeby kupić pistolet, a że trafiłam na sprzyjającą sytuację to ukradłam jeszcze samochód. Nie znałam go na tyle dobrze żeby wiedzieć jak zareaguje, w najgorszym przypadku mógł pójść na policję i opowiedzieć im cały mój życiorys w końcu wiedział o mnie wszystko. Co prawda nie wyglądał mi na kogoś kto perfidnie wykorzystuje ludzi, ale życie nauczyło mnie tego żeby brać pod uwagę każdą możliwość.
-Niezła bryka skąd ją masz?? -zapytał wsiadając do samochodu, z uznaniem skanował każdy jego centymetr. Na mnie nie robił on takiego wrażenia bardziej skupiałam się nad wymyśleniem wiarygodnego kłamstwa.
-Dostałam go od taty, to taka mała rekompensata za to że wysłali mnie do tej szkoły.
-Wow twój stary musi mieć sporo kasy.
-No bo ma -uciekłam krótko. Nie chciałam zagłębiać się jeszcze bardziej w kłamstwa, to że uwierzył w to nie oznaczało że uwierzy i w kolejne.
-Wiesz co mam fajny pomysł na najbliższym skrzyżowaniu skręć w prawo.
W mojej głowie od razu zapaliła się lampka ostrzegawcza.
-Ale po co??
-To niespodzianka zaufaj mi -wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
-Zaufać tobie??- roześmiałam się ironicznie. -Dobre sobie.
-No proszę cię przecież cię nie porwę jestem grzecznym chłopcem.
Rzuciłam mu spojrzenie z ukosa.
-Grzeczni chłopcy nie uciekają z domu.
Przewrócił oczami ani na chwilę nie tracąc entuzjazmu, zaczynałam się zastanawiać skąd wciąż bierze się u niego to pozytywne nastawienie.
-No dobrze -przyłożył dłoń do piersi. -Z ręką na sercu przyrzekam że nic złego ci się nie stanie, co więcej dopilnuje żeby nie spadł ci z głowy nawet jeden włos. Teraz może być??
Nie odpowiedziałam od razu kalkulowałam wszystkie za i przeciw, w zasadzie nie miałam nic do stracenia. Nieufność do ludzi którą tak uparcie wpajał mi Luke protestowała z całej siły, ale to było coś czego on mnie nauczył, a to był wystarczający powód żeby złamać tę zasadę.
Jechałam według wskazówek Max'a, po pięciu minutach zatrzymałam samochód na piaszczystej plaży, wysiadłam mierząc wzrokiem nieskończoną czerń oceanu. Powietrze przesycone było solą, a od wody wiała lekka bryza rozwiewająca mi włosy. Zamknęłam oczy wciągając powietrze głęboko do płuc, było tak bardzo idealnie, że aż nierealnie, zaczynałam się bać że jak otworzę oczy obudzę się na metalowym łóżku w tym obskurnym pokoju.
-Znalazłem to miejsce dzisiaj kiedy zwiedzałem okolicę, pomyślałem że ci się spodoba.
-Spodoba??-zapytałam z niedowierzaniem.- Jest perfekcyjnie.
Spojrzałam na niego, przy świetle księżyca jego rysy wyglądały na ostrzejsze niż zwykle, na jego ustach gościł niezmienny uśmiech ukazujący szeregi białych zębów. Patrzył na mnie w inny sposób, nie umiałam do końca określić na czym polegała ta zmiana, ale była bardzo wyraźna.
Usiadłam na masce samochodu wpatrując się w niewzruszoną taflę wody, za wszelką cenę starałam ukryć to że poczułam się nieswojo.
-Ta twoja szkoła chyba jednak nie jest taka zła skoro pozwolili ci wyjść w środku nocy??- zapytał siadając obok mnie. Na to nie miałam już wytłumaczenia, dobrze wiedział że miałam być w miejscu z którego nie można sobie tak po prostu wyjść, nie było szans na to żeby uwierzył że tak po prostu mnie wypuścili.
-Nie pozwolili-wbiłam wzrok w moje splecione dłonie.- Uciekłam.
Otworzył szerzej oczy kręcąc głową byłam pewna że zaraz krzyknie ''Ty uciekłaś'', ale nie zrobił tego, po minięciu pierwszego szoku uśmiechnął się zadziornie.
-Niegrzeczna z ciebie dziewczynka- pogroził mi palcem.- A mi wypominałaś to że uciekłem z domu. Podobało mi się jego podejście do życia, to że niczego nie traktował do końca poważnie, właśnie takich ludzi teraz potrzebowałam. Takich którzy pomogą mi wyjść z tego bagna do którego sama się wpakowałam.
-Wiem nie powinnam była.
-Oj tam dobrze zrobiłaś, w końcu masz prawo żyć tak jak chcesz.
Spojrzałam na zegarek, za piętnaście minut miał się odbyć kolejny obchód jeżeli zobaczą że nie ma mnie w pokoju wezwą policję, a jeżeli ci znajdą mnie z bronią w kradzionym samochodzie nie będę miała jak się z tego wywinąć.
-Cholera- zaklęłam zrywając się na równe nogi. -Muszę lecieć jeżeli zaraz nie wrócę do szkoły będę mieć problemy.
Max bez słowa złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Spojrzałam w jego oczy w których tym razem czaiło się coś więcej niż radość, nie rozumiałam co chce zrobić, takie sytuacje zazwyczaj nie kończyły się dobrze, a już na pewno nie dla przyjaciół. Zanim zdążyłam jakkolwiek zaprotestować jego usta złączyły się z moimi. Smakował inaczej, zupełnie inaczej niż... Luke. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe odepchnęłam go z całej siły i biegiem ruszyłam w stronę samochodu.
-Muszę już jechać - wyszeptałam nie kontrolując tonu mojego głosu. Chciałam na niego nakrzyczeć, chciałam go pobić, ale wiedziałam że to nie ma najmniejszego sensu i tak nie mogłam cofnąć tego co już się stało. Otworzyłam drzwi samochodu, ale zatrzasnął je z całej siły. W tym momencie zaczęłam się go bać, nawet przez moment w mojej głowie pojawił się pomysł żeby wyciągnąć pistolet. Ale byłam na to za słaba, nie umiała bym go zabić, jednak wiedział o mnie zdecydowanie za dużo musiałam mieć go po swojej stronie, inaczej mógłby mnie pogrążyć.
-Przepraszam, nie chciałem tego zrobić trochę mnie poniosło, jestem impulsywnym człowiekiem i zawsze robię to co mi przyjdzie do głowy. Właśnie dlatego czasem robię głupoty, ale nie chcę żeby jedno głupie posunięcie zepsuło to co było między nami. Obiecuję że to się już nie powtórzy.
Pomimo tego że wciąż byłam w szoku postanowiłam robić dobrą minę do złej gry, nie pierwszy raz musiałam oszukiwać i szlifować moje zdolności aktorskie, od teraz całe moje życie miało tak wyglądać.
-Jak dla mnie to zdecydowanie za szybko, minęło zaledwie kilka dni od kiedy rozstałam się z moim chłopakiem i to wciąż jest dla mnie za ciężkie.
-Wiem i przepraszam, nie chciałem żeby tak wyszło. Mam nadzieję że nie spieprzyłem wszystkiego i  jeszcze się spotkamy??
Zmrużyłam oczy, po tym co się stało najchętniej zerwała bym znajomość z nim raz na zawsze, nie chciałam spotykać się z kimś kto będzie chciał ode mnie czegoś więcej, czegoś czego nie będę w stanie mu dać. Ale to czego chciałam jak zawsze musiało zejść na drugi plan.
-Czekaj tu jutro o drugiej w nocy, przyjadę.
Uśmiechnął się promiennie, najwyraźniej dla niego znaczyło to więcej niż dla mnie, jeżeli liczył na to że coś między nami będzie to musiał wybić to sobie z głowy, nie miałam zamiaru mieszać się teraz w kolejny związek. Teraz chciałam się skupić tylko i wyłącznie na sobie.
-Mógłbym jeszcze coś dla ciebie zrobić??
-W zasadzie to tak znajdź coś na dyrektorkę mojej szkoły wtedy będziemy mogli się częściej spotykać.
Puściłam mu oczko i wsiadłam do samochodu, wiedziałam że mi w tym nie pomoże, sama musiałam coś na nią znaleźć, ale dzięki temu czuł się potrzebny a ja miałam go z głowy na jakiś czas.
Zostawiłam samochód w podziemnym parkingu pod jakimś opuszczonym biurowcem, tam nie powinien zwrócić niczyjej uwagi, przynajmniej na kilka dni dopóki nie znajdę dla niego lepszego lokum. Do szkoły wróciłam na dwie minuty przed kontrolą.

3 komentarze:

  1. Jejciu <3 Przyznam się, że jestem nowa i najpierw przeczytałam, bo chciałam wiedzieć co dalej xddd Więc teraz dopiero komentuje <3 Zakochałam się w twoim opowiadaniu <3 Mój laptop mógł przez to zginąć, bo i był płacz xd i szczęście, że aż rysę zrobiłam od przytulania. Hah, dziwne zachowanie, ale przeżywałam wszystko z bohaterką <3 Mam nadzieję, że za niedługo się spotkają, bo pomimo, że tak się zachowywał to obydwaj cierpią <3 Nie mówię o kolejnej szansie, ale o przyjaźni (bynajmniej xddd) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu <3 Przyznam się, że jestem nowa i najpierw przeczytałam, bo chciałam wiedzieć co dalej xddd Więc teraz dopiero komentuje <3 Zakochałam się w twoim opowiadaniu <3 Mój laptop mógł przez to zginąć, bo i był płacz xd i szczęście, że aż rysę zrobiłam od przytulania. Hah, dziwne zachowanie, ale przeżywałam wszystko z bohaterką <3 Mam nadzieję, że za niedługo się spotkają, bo pomimo, że tak się zachowywał to obydwaj cierpią <3 Nie mówię o kolejnej szansie, ale o przyjaźni (bynajmniej xddd) <3

    OdpowiedzUsuń