poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 16

Pierwszy raz od dłuższego czasu miałam chwilę na to żeby wszystko spokojnie przemyśleć, aby znaleźć wszystkie za i przeciw. Zdawałam sobie sprawę z tego że nie ważne ile by było tych przeciw i tak nie potrafiła bym tego przerwać, to było jak uzależnienie, jak coś co odbierało mi życie ale nie potrafiłam też żyć bez tego. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie. Drzwi sali otworzyły się, stanął w nich Luke z poważną miną. Coś się stało, musiało się coś stać.
-I co, dogadaliście się??-pokiwał przecząco głową, po czym szeroko się uśmiechnął, uderzyłam go w ramie. -No  wiesz jak możesz mnie tak straszyć-złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
-Mówiłem ci już kiedyś że jesteś moim aniołem- zmarszczyłam brwi nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.- Gdyby nie ty pewnie nigdy bym się z nim nie pogodzili- złożył delikatny pocałunek na moich ustach, była to z jego strony forma podziękowania.- Jak ty to robisz??
-Mam swoje sposoby- puściłam mu oczko, wyplątując się z jego objęć, ruszyłam przed siebie nie zwracając uwagi na to czy idzie za mną, kiedy stałam już na końcu korytarza postanowiłam sprawdzić dlaczego jeszcze do mnie nie dołączył. Stał jak posąg w miejscu w którym go zostawiłam wpatrując się tempo w ziemię.
-Ej mieliśmy wracać do domu prawda??-na jego ustach zagościł złośliwy uśmieszek, jakby wiedział coś czego mi nie było dane wiedzieć. Teraz to ja pogrążyłam się w myślach. Do rzeczywistości wróciłam dopiero kiedy dojechaliśmy do domu, zatrzymał się przed wjazdem do garażu.
-Idź do domu, ja zaparkuje samochód i zaraz do ciebie dołączę.-Zmarszczyłam brwi przyglądając mu się podejrzliwie, nie wiedzieć czemu miałam przeczucie że coś przede mną ukrywa. Spostrzegł moje zmieszanie i zbliżył się do mnie na tyle że dokładnie czułam na wargach jego oddech. -Spokojnie, wszystko będzie dobrze, obiecuje ci że niczego nie wezmę- dopiero kiedy o tym wspomniał zdałam sobie sprawę że właśnie tego się bałam, bałam się tego kiedy mnie zostawiał bo zawsze wracał inny, odmieniony, jakby był zupełnie inną osobą, nie chciałam żeby narkotyki zniszczyły to że powoli odzyskiwałam do niego zaufanie. Pocałował mnie delikatnie nieco zmniejszając moje obawy. Dokładnie wiedział co zrobić żebym mu uwierzyła. Wysiadłam z samochodu kierując się w stronę drzwi wejściowych. Chciałam mu wierzyć ale doświadczenie podpowiadało mi coś zupełnie innego, jego nałóg był silniejszy od tego co do mnie czuł, i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Weszłam do środka, dom wydawał się zupełnie opustoszały, to dziwne przecież James i Daniel powinni tu być. Stanęłam na środku salonu nasłuchując czy przypadkiem z piętra nie dochodzą żadne odgłosy, ale niczego nie zdołałam usłyszeć. Drzwi prowadzące do garażu otwarły się, nie odwróciłam się dokładnie wiedząc kto przyszedł. Tak naprawdę bałam się, bałam się na niego spojrzeć, jeżeli znowu coś wziął i jego oczy kolejny raz są tak przerażające, po prostu nie miałam odwagi tego sprawdzić. Podszedł do mnie od tyłu i odsunął włosy z mojej szyi, wszystkie mięśnie mojego ciała automatycznie się spięły, zdawałam sobie sprawę że jeżeli jest pod wpływem jakiejś substancji może być agresywny, a wtedy musiała bym się bronić. Poczułam na skórze dotyk czegoś zimnego, zobaczyłam łańcuszek ze złotą przywieszką w kształcie serca, przyglądnęłam się jej uważniej, widniał na niej napis ''Forever''.Wciąż stałam nieruchomo bojąc się że to tylko sen i wystarczy jeden mój ruch żeby znowu zrobił się niebezpieczny.
-To dla ciebie, chce żebyś miała coś co będzie ci zawsze przypominać o tym że cię kocham, o tym że jesteś moją księżniczką i jedną kobietą która się dla mnie w życiu liczy. Obiecaj mi, że nigdy go nie zdejmiesz, że niezależnie od tego co się stanie i jak to wszystko się dalej potoczy będziesz miała go zawsze przy sobie.-Jego spokojny głos był dla mnie jak ukojenie, w końcu mogłam przestać się martwić.
-Obiecuje- wyszeptałam, a jego usta które delikatnie dotknęły mojej szyi, uniemożliwiły mi normalne oddychanie. Jego dłonie delikatnie dotykały mojego brzucha, powoli podciągając koszulkę, złapałam je splatając nasze palce.
-Przestań, a James i Daniel co będzie jeżeli tu wejdą??
-Są w Chicago załatwiają swoje sprawy nie będzie ich jeszcze przynajmniej trzy tygodnie- oderwał się ode mnie jedynie na chwilkę, po moim ciele przeszedł dreszcz kiedy zdałam sobie sprawę że wybił mi z ręki ostatni argument. Właściwie to byłam szczęśliwa, przynajmniej nie mogłam wymyślić kolejnej wymówki żeby nie zrobić tego na co właściwie miałam ochotę. Odwróciłam się i popatrzyłam głęboko w jego czekoladowe oczy w których kolejny raz pojawiły się iskierki. Teraz moja kolej, teraz nadszedł czas żebym to ja powiedziała mu co do niego czuje.
-Kocham cię- wyszeptałam niepewnie usiłując przybrać jak najbardziej naturalny ton głosu. Uśmiechnął się promiennie ukazując swoje idealnie białe zęby.
-Ja ciebie też kocham - nasze usta złączyły się w taki sposób, że zupełnie straciłam oddech. Zdawałam sobie sprawę, że to co robię to głupstwo, że prędzej czy później to wszystko skończy się dla mnie źle, ale liczyła się tylko ta chwila, tylko to że mogłam go mieć tylko dla siebie. Chciałam być jak najbliżej niego, tylko jego bliskość tak na mnie działała, tylko jego dotyk sprawiał że dostawałam gęsiej skórki, tylko jego usta sprawiały że zapominałam jak się oddycha. Ściągnęłam pośpiesznie jego koszulkę nie chcąc żeby dzieliła nas jakakolwiek zbędna bariera, nie pozostał mi dłużny, zanim zdążyłam do końca zrozumieć co się ze mną dzieję, jego zwinne ręce pozbyły się górnej części mojej odzieży. Przyciągnął mnie do siebie mocno, a mój oddech stał się szybszy niż kiedykolwiek, nad czym zupełnie przestałam panować. Zanim dotarliśmy do sypialni, pozbyliśmy się już prawie wszystkich ubrań. Jego łóżko tym razem wydawało się być wygodniejsze niż kiedykolwiek, oparł się na rękach po obu stronach mojej głowy przyglądając mi się uważnie, uniosłam brew nie wiedząc o co mu chodzi.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jaka jesteś piękna- w odpowiedzi wplątałam palce w jego włosy przyciągając go do siebie na tyle, abym mogła go pocałować. Zamknęłam oczy czując jego dłonie delikatnie przemierzające moje ciało, zanurzyłam się w moim własnym prywatnym świecie w którym nie liczyło się nic i nikt oprócz niego.

Obudziłam się wyspana i uśmiechnięta od ucha do ucha co w ostatnim czasie zdarzało się bardzo rzadko, wspomnienie wczorajszej nocy samo wywoływało uśmiech na twarzy. Jednak miejsce obok mnie było puste, wstałam niezdarnie z łóżka i wyciągnęłam z szafy jedną z koszulek Luke'a, założyłam ją na siebie a jej zapach przywołał kolejną falę wspomnień. Czułam jakbym była zupełnie innym człowiekiem, nową osobą dla której liczy się jedynie jej miłość. Zeszłam na dół, przy blacie w kuchni stał mój chłopak, mój książę z bajki. Przygryzłam wargę powstrzymując się od westchnienia na widok jego idealnie wyrzeźbionego ciała,do tej pory zastanawiało mnie jakim cudem ktoś może być tak idealny jak on.  Ta sytuacja przypominała mi kadr z komedii romantycznych gdzie po wspólnie spędzonej nocy mężczyzna przygotowuje śniadanie dla swojej kobiety, kiedy podeszłam bliżej cała iluzja znikła obok talerza z naleśnikami leżał pistolet, no tak przezorny zawsze ubezpieczony. Musiałam przywyknąć do takiej rzeczywistości w końcu zakochałam się w kryminaliście, gdyby ktoś powiedział mi coś takiego trzy tygodnie temu roześmiała bym się mu w twarz, dziś byłam za to najszczęśliwszą kobietą świata.



Od tamtego dnia minął dokładnie tydzień, każdy kolejny dzień wyglądał podobnie: odwiedziny w szpitalu, spędzanie tam niemalże całego dnia, później wracanie do domu gdzie w końcu mieliśmy trochę czasu tylko dla siebie. Dzisiejszy dzień miał wyglądać zupełnie inaczej, Beau czuł się już na tyle dobrze, że jutro miał wyjść ze szpitala, oznaczało to jednak nie małe kłopoty, był osobą poszukiwaną przez policję co oznaczało że skoro tylko poczuje się lepiej zostanie aresztowany. Tak więc dziś musieliśmy wyciągnąć ze szpitala nie tylko jego ale również Jai'a, gdyby został tam sam dostał by zapewne policyjną ochronę co tylko utrudniło by ucieczkę, niestety nie wrócił jeszcze do pełni sił i mógł poruszać się tylko na wózku. Nie mielimy jednak innego wyjścia, dzisiaj był ostatni dzień w którym nasz plan miał prawo się powieść. Zajechaliśmy przed budynek szpitala, Luke zaciskał ręce na kierownicy tak mocno że zbielały mu kostki, denerwował się nie mniej niż ja, pomimo tego że wszystko było dopięte na ostatni guzik. Sięgnął do schowka przy moich nogach i wyciągnął z niego dwie czerwone kapsułki.
-Wiesz co masz robić prawda??-podał mi je do ręki. Podniosłam wzrok usiłując nie pokazać po sobie że też się denerwuję, jego oczy były nadzwyczajnie ciemne, nie lubiłam kiedy nabierały takiego koloru, zazwyczaj nie oznaczało to nic dobrego.
-Jasne że wiem, spokojnie wszystko pójdzie dobrze-sama nie wierzyłam w to co mówię, pocałował mnie namiętnie jak zawsze niwelując tym mój strach.
-Uważaj na siebie-troska w jego głosie była czymś zupełnie nowym.
-Zawsze uważam -wysiadłam z samochodu nie chcąc żeby wyczuł, że jednak się waham.
Plan był jasny i czytelny dokładnie wiedziałam co i kiedy mam zrobić, wchodząc do budynku położyłam na swoim języku obie kapsułki ze sztuczna krwią. Stanęłam na środku korytarza, jedne z drzwi prowadziły do pokoju Beau, moje zadanie polegało na odwróceniu uwagi personelu kiedy Luke go stąd zabierze. Oparłam się o barierkę i zaczęłam ciężko oddychać, pomimo iż nie byłam najlepszą aktorką tym razem musiałam dać z siebie wszystko i nabrać wszystkich. Rozgryzłam jedną kapsułkę z krwią i zaczęłam kaszleć wypluwając na podłogę czerwony płyn, przyłożyłam rękę do klatki piersiowej imitując kłopoty z oddychaniem. Niemal natychmiast przy moim boku pojawiła się pielęgniarka przytrzymując mnie za ramię, zaczęła coś do mnie mówić, ale byłam tak skupiona na odgrywaniu swojej roli że zupełnie nie zwróciłam na to uwagi. Osunęłam się na kolana po czym upadłam na ziemię rozgryzając drugą kapsułkę, zamknęłam oczy a po moim policzku spłynęła cienka stróżka płynu.

5 komentarzy:

  1. Jaki fajowy :)
    Weeny jak największej ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wowoss ciesze się że Lukey jest taki słodki
    Końcowa akcja świetna
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham jak piszesz takie długie rozdziały ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział!:)
    zapraszam na mojego bloga z ff o dziewczynie ze smutną przeszłością która w następnych rozdziałach pozna Liama
    przepraszam za spam ale zaczynam dopiero sama wiesz
    ilysm
    http://chance-liampayne-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń