sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 2

Przez prawie wszystkie lekcje w szkole zastanawiałam się co mam zrobić w tej sytuacji. W końcu doszłam do wniosku że nie mogę tak bardzo ryzykować i wolę spełnić jego żądania niż narażać się na jego gniew. Właśnie dobiegała końca ostatnia lekcja, postanowiłam że odpuszczę sobie dzisiaj korepetycje i zaplanuje  moją ''kradzież'' najlepiej jak tylko potrafię. Po wyjściu ze szkoły udałam się do sklepu ponieważ pierwszym punktem na mojej liście była zmiana wizerunku, w końcu nikt nie mógł nawet podejrzewać że to ja okradam własnych rodziców. Chociaż sama nie lubiłam odkrywać za dużo ciała wiedziałam że tym razem będzie to dobre rozwiązanie, przecież nikt nie wpadnie na to że dziewczyna z dobrego domu będzie chodzić w pół nago. Wybrałam bardzo krótką,czarną, skórzaną spódniczkę, białą koszulkę z odkrytymi plecami i czarne szpilki. Po drodze do domu odwiedziłam jeszcze kilka sklepów z gadżetami które moim zdaniem mogły mi się przydać, nie miałam żadnego doświadczenia w kradzieżach więc musiałam korzystać z tego co widziałam w filmach lub słyszałam przypadkiem na ulicy. Po powrocie do domu kontynuowałam zmianę wizerunku, przebrałam się w zakupione ubrania, raczej nie było to zbyt wygodne ale czego się nie robi żeby nie zostać rozpoznanym, mocny makijaż i czerwona szminka sprawiły że patrzyłam na zupełnie obcą osobę w lustrze. Rozpuściłam włosy które spadły miękkimi falami na ramiona. Z plecaka wyciągnęłam farbę w sprayu którą miałam zamiar zamalować kamery, co prawda mogłam je po prostu wyłączyć przecież znałam hasło ale nie chciałam ściągać na siebie podejrzeń. Otworzyłam okno w pokoju sugerując drogę którą złodziej dostał się do domu zeszłam na dół starannie omijając cały monitoring. Z miseczki w kuchni wyjęłam klucze do samochodu, mój tata wychodził z założenia że jeżeli chcesz coś schować najlepiej położyć to na widoku. Stając przed drzwiami do garażu modliłam się żeby wszystko poszło po mojej myśli i ten cały koszmar nareszcie się skończył. Moje codzienne życie było nudne, właściwie  dominowała w nim jedynie nauka, ale w porównaniu z tym milion razy bardziej je wolałam. Wzięłam głęboki oddech i popchnęłam drzwi. Zasłaniając twarz podbiegłam do pierwszej kamery i pokryłam ją farbą po czym to samo zrobiłam z drugą. Wsiadłam do czarnego Mustanga zapinając pasy, brama garażowa powoli się otwierała.
-Idiotko, jak masz zamiar niby prowadzić w takich butach-skarciłam się w myślach. Zdjęłam je nie zastanawiając się za długo i rzuciłam na siedzenie obok siebie. Wcisnęłam gaz chcąc jak najszybciej wydostać się z pomieszczenia. Kiedy tylko wyjechałam na ulicę w domu rozległ się alarm.
-Cholera-zaklęłam pod nosem. Najwyraźniej tatuś zamontował dodatkowe zabezpieczenia o których zapomniał mnie poinformować. Po prostu świetnie.
Przyspieszyłam kierując się w stronę hangaru. Usłyszałam za sobą wycie policyjnych syren. Serce zaczęło mi walić jak szalone.
-Nie no jeszcze lepiej-szepnęłam do siebie, to pewno przez ten pieprzony alarm. Tuż za mną pojawił się radiowóz.
-Jeżeli zatrzymasz pojazd i się poddasz nikomu nic się nie stanie-usłyszałam głos policjanta mówiącego przez megafon.-Proszę zjechać na pobocze, wysiąść z samochodu i unieść ręce nad głowę.
-Po moim trupie-syknęłam i wcisnęłam mocniej gaz, auto zawyło i ruszyło przed siebie. W lusterkach wciąż widziałam policyjne wozy podążające moim śladem. Nie strzelali co właściwie było zrozumiałe biorąc pod uwagę że jechaliśmy po zatłoczonej ulicy. Ignorowałam wszystkie ograniczenia prędkości, wszystkie czerwone światła, ten jeden raz to inni musieli się dostosować do moich zasad. Pierwszy raz czułam coś takiego czułam się naprawdę wolna, nie pamiętam żebym kiedykolwiek wcześniej sama podjęła jakąkolwiek decyzję, to rodzice wybierali mi szkoły, zajęcia dodatkowe a nawet osoby z którymi mam się spotykać. W jednym momencie wszystko do mnie dotarło, to moje życie i od teraz to ja mam nad nim władzę. Wydobyłam z samochodu wszystko co było możliwe. Przed wjazdem do hangaru czekał mnie jeszcze jeden ostry zakręt, wiedziałam że przy takiej prędkości skręcić mogę jedynie zaciągając hamulec. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, nie jeździłam najgorzej ale takie wyczyny wolałam zostawić profesjonalistom. Wycie nie cichło co oznaczało że wciąż mnie ścigają. Widząc wjazd do hangaru nie zwolniłam, zaciągnęłam hamulec i zamknęłam oczy. W moich myślach już widziałam jak to się skończy i wszystkie wizje  kończyły się moją śmiercią. O dziwo nie poczułam żadnego bólu, uchyliłam oczy słysząc zamykającą się bramę. Zatrzymałam samochód wciąż nie mogąc uspokoić własnego oddechu. Nie mogłam uwierzyć że to zrobiłam i że udało mi się przeżyć. Zobaczyłam postać zbliżającą się do samochodu, ubrałam buty i wysiadłam lekko się chwiejąc. Był to ten sam chłopak który wczoraj próbował mnie zgwałcić. Ubrany był w czarne jeansy białą koszulkę i czarną skórzaną kurtkę.  Skrzywiłam się lekko widząc uśmiech na jego twarzy.
-No grzeczna dziewczynka -zaśmiał się złośliwie- czemu nie chwaliłaś się że umiesz tak dobrze jeździć?
-Może gdybyś nie trzymał swoich brudnych łapsk na moich ustach to bym się pochwaliła-parsknęłam odwracając głowę.
-Mmm zadziorna jesteś lubię takie-jego wargi delikatnie dotknęły mojego karku powodując gęsią skórkę.-A tak poza tym to świetnie dziś wyglądasz.
Wzdrygnęłam się podciągając spódnicę, która i tak była o wiele za krótka.
-Wywiązałam się z umowy mogę już iść??-popatrzyłam na niego z nadzieją w oczach. Przeczesał palcami włosy w zamyśleniu i przewrócił oczami.
-Dobrze niech...-nie skończył gdyż ktoś mu przerwał.
-Poczekaj chwilę-usłyszałam męski głos a po chwili z ciemnej części hangaru wyszedł brunet o prostych włosach i niezwykle zielonych oczach.
-Co do cholery?- warknął brązowooki.
-Luke uspokój się ona może się nam przydać-słysząc te słowa zaczęłam powoli kierować się w stronę wyjścia. Nie chciałam być wplątana w kolejną akcję przez którą będzie mnie ścigać policja. Wolałam wrócić do swojego nudnego ale bezpiecznego życia. Ktoś nagle chwycił mnie za ramię. Zostałam brutalnie odwrócona i spotkałam się z czekoladowymi tęczówkami jak nie dawno się dowiedziałam Luke'a.
-Nie tak szybko mała-warknął a ja wstrzymałam oddech.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i rozdział drugi.
Wiem, wiem że nie wiele się dzieję ale to taki wstęp do następnego rozdziału.
Piszcie co o tym myślicie.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 1

Pożegnałam się z korepetytorem i wyszłam na zewnątrz. Było już zupełnie ciemno jedyne światło rzucane było przez latarnie stojące przy drodze. Ruszyłam w stronę domu. Już nie raz próbowałam tłumaczyć moim rodzicom że nie potrzebuje aż tylu godzin dodatkowych, ale było to jak walka z wiatrakami jeżeli się na coś uparli to nie było mowy żeby zmienili zdanie. Nie lubiłam wracać do domu po ciemku. Szczególnie że najkrótsza droga prowadziła przez ciasne i ciemne uliczki, po których szwędali się sami podejrzani ludzie. Właśnie wchodziłam w jedną z takich uliczek. Rozglądałam się dookoła, ale wokół mnie nikogo nie było, przynajmniej tak myślałam bo w niemal zupełnych ciemnościach ciężko było zobaczyć cokolwiek co znajdowało się dalej niż pół metra ode mnie. Przebyłam już połowę drogi kiedy usłyszałam za sobą czyjeś kroki, przyspieszyłam mając nadzieję że to tylko przypadek i uda mi się zgubić niechcianego towarzysza. Moje modlitwy poszły jednak na marne, wciąż słyszałam jego kroki i czułam za sobą jego obecność. Postanowiłam odwrócić się i sprawdzić z kim mam do czynienia. Kiedy tylko zaczęłam odwracać głowę poczułam szarpnięcie za ramię, i zostałam popchnięta na najbliższą ścianę. Chciałam zacząć uciekać ale chłopak przylgnął do mnie całym ciałem, przypierając do muru i uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Jedna z jego dłoni wylądowała na moich ustach zanim zdążyłam wydobyć z nich jakikolwiek dźwięk, a druga ściskała razem moje nadgarstki. Zaczęłam coraz bardziej panikować nie wiedziałam kim jest ani czego ode mnie chce. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe.
-Witaj Jess- W głowie pojawiło mi się tylko jedno pytanie: skąd on znał moje imię? Nie przypominałam sobie żebym skądś kojarzyła jego głos. Zbliżył twarz do mojej przez co mogłam zobaczyć że był całkiem przystojnym mężczyzną. Kręcone ciemne włosy i czekoladowe tęczówki były idealnym połączeniem. W dolnej wardze tkwiło czarne kółeczko. Gdyby nie ta nienawiść płynąca z jego oczu pomyślałabym że nie jest w stanie zrobić mi krzywdy.
-Pewnie zastanawiasz się skąd znam twoje imię?-Zapytał przyciskając dłoń jeszcze mocniej do moich ust.-Otóż wiem o tobie dużo więcej panno Evans.
Zbliżył twarz do mojego ucha. Wstrzymałam powietrze czekając na jego ruch.
-Ale teraz przyszedłem tu w innej sprawie.
Puścił moje nadgarstki, zaczęłam rzucać się i wyrywać, starałam się go odepchnąć, ale nie miałam szans był dużo silniejszy ode mnie. Z rozbawieniem przyglądał się moim staraniom. W końcu dałam za wygraną wiedziałam że nic więcej nie wskóram. Kiedy zobaczył że się uspokoiłam na jego ustach zagościł złośliwy uśmieszek, odgarnął włosy z mojej szyi przejeżdżając opuszkami palców po delikatnej skórze, zbliżył się i zaczął ją całować zostawiając na niej wilgotne  ślady. Myślałam tylko o tym żeby ktoś to zobaczył, żeby pomógł mi się od niego uwolnić. Przecież te ulice nie mogą być wiecznie puste. Ktoś prędzej czy później musi tędy przechodzić. Przejechał ręką wzdłuż mojego ciała zatrzymując się na udzie, zaczął kreślić na nim jakieś wzory przesuwając się coraz wyżej i podciągając moją spódniczkę. Zacisnęłam zęby a do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałam stracić dziewidztwa na ulicy z chłopakiem którego wcale nie znałam. Oderwał się od mojej szyi przyglądając mi się z pogardą.
-Oj czyżby księżniczce się nie podobało.-Wysyczał przesuwając rękę jeszcze wyżej.Po moim policzku spłynęła łza. -Masz dziś szczęście mała suko.-warknął zgrzytając zębami.
-Jeśli coś dla mnie zrobisz zostawię cię w spokoju-Nie znałam go więc nie miałam pojęcia czy mówi prawdę, czy jedynie chce się zabawić kosztem mojej ufności,ale właściwie i tak nie miałam już nic do stracenia, pokiwałam głową potwierdzając że zgadzam się na jego warunki.-Twój tatuś ma nowiutkiego Mustanga, a tak się składa że potrzebuje właśnie takiego samochodu. Ty jako jego córeczka masz do niego dostęp więc plan jest prosty, jutro o dwudziestej drugiej dostarczysz auto do starego hangaru za miastem a puszcze cię wolno. Zrozumiałaś??-wycedził przez zęby a ja jedynie kolejny raz przytaknęłam ruchem głowy, bo wciąż dociskał dłoń do moich ust.-No czyli jesteśmy umówieni. Rozluźnił uścisk przez co w końcu mogłam nabrać więcej powietrza. Patrzył prosto w moje oczy stopniowo się ode mnie oddalając. Kiedy w końcu poczułam się wolna zaczęłam biec przed siebie. Usłyszałam jedynie jego krzyk:
-Tylko żeby nie przyszło ci do głowy kombinować bo znajdę cię gdziekolwiek będziesz i nie będę już taki miły.
Po moim ciele przeszły ciarki, skoro to było jego miłe oblicze to nie chciała bym poznać tego gorszego. Drogę do domu pokonałam biegnąc co sił w nogach, nie miałam ochoty na kolejne atrakcje. Z moich oczu wciąż płynęły łzy.Dlaczego ja? Dlaczego chodź przez chwilę moje życie nie mogło być normalne? W mojej głowie przewijało się milion myśli na sekundę. Otwarłam drzwi i rzuciłam torbę na szafkę stojącą w przedpokoju. żeby nie narażać się na dziwne pytania rodziców skierowałam się w stronę schodów, wbiegłam na górę i trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju. Usłyszałam jedynie krzyk matki:
-Widzisz właśnie dlatego nie mam już siły do tego rozwydrzonego bachora.
To był powód przez który nie mogłam opowiedzieć im o tym co się stało, uznali by że albo się upiłam albo zmyślam tylko po to żeby zabrać samochód ojca. Na szczęście jutro rano wyjeżdżają w sprawach służbowych więc przynajmniej nie będę musiała się im tłumaczyć. Tylko co ja mam zrobić? Jeżeli ukradnę samochód ojca a on dowie się kto to zrobił wyrzuci mnie z domu, z drugiej strony jeżeli nie dostarczę auta temu chłopakowi znajdzie mnie i na pewno zabije. Wiem że jest do tego zdolny. Widziałam to w jego oczach.